W tradycję naszej szkoły wpisała się coroczna wycieczka do Łowczówka. W tym roku szkolnym odbyła się ona 26 września. Wyruszyliśmy o godzinie 8.15. Do Łowczówka udaliśmy się autobusem. Następnie przeszliśmy na cmentarz wojenny nr 171 – Łowczówek – zwany także Cmentarzem Legionistów Polskich w Łowczówku. Zapaliliśmy znicze na grobach legionistów, złożyliśmy kwiaty, później wspólnie pomodliliśmy się. Z kolei miała miejsce piękna lekcja historii wzbogacona wykładem Pani Iwony Wiśniowskiej, która przybliżyła nam przebieg bitwy pod Łowczówkiem (stoczonej przez I- szą Brygadę Legionów walczącą po stronie Austro-Węgier z Rosjanami w dniach 24-25 grudnia 1914r.) Nauczycielka opowiedziała nam również legendy związane z niniejszą bitwą.
Później pieszo przeszliśmy do Lichwina. Zatrzymaliśmy się w gospodarstwie agroturystycznym „Chata pod Wałem”. Jest to malownicze, piękne miejsce, w którym można miło spędzić czas. Zjedliśmy pyszne kiełbaski z grilla, aby nabrać siły na dalszą, jakże daleką, drogę. Poza tym mogliśmy zagrać w kręgle, pohuśtać się na huśtawkach lub w hamakach, zagrać w siatkówkę oraz podziwiać piękne widoki z Placu widokowego. Wyjątkowo w tym roku nie było mgły i rzeczywiście można było podziwiać przepiękną panoramę Tatr, widok doliny Dunajca oraz najbliższych okolic.
Czas przeznaczony na rozrywkę szybko minął i trzeba było zbierać się do drogi. Trasę z Lichwina do Siemiechowa pokonaliśmy pieszo. Szło się bardzo dobrze, uczniowie byli bardzo zdyscyplinowani, nikt nie narzekał. Był to czas wspólnie spędzony z kolegami, koleżankami, nauczycielkami (p. Iwoną Wiśniowską i p. Martą Pawlik- Włudyka) czas na rozmowy, bliższe poznanie się, zintegrowanie, ale też wartościowa chwila dla zdrowia i naszej kondycji.
Kiedy pokonywaliśmy ostatni odcinek trasy, myśląc, że nic ciekawego nas już nie spotka, okazało się, że czeka nas jeszcze jedna atrakcja, którą ucieszyły się szczególnie najmłodsi uczestnicy rajdu. Mam na myśli… DESZCZ. Każdego roku podczas niniejszej wycieczki nam towarzyszył, a więc, aby tradycji stało się zadość, w tym roku też nas pokropił, a raczej konkretnie zmoczył. Mam tylko nadzieję, że nikt nie rozchoruje się po tej, według mnie udanej, wycieczce.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć z wycieczki.