W dniach 5 i 6 czerwca odbyła się w naszej szkole wycieczka do najstarszej kopalni w Polsce, która znajduje się w Bochni. Wzięli w niej udział uczniowie klasy III gimnazjum wraz z -jak wszyscy uczestnicy twierdzą -cudownymi opiekunami J Panią Małgorzatą Majką oraz wychowawczynią Panią Martą Pawlik-Włudyką.
Pierwszym punktem naszego programu było zwiedzanie kopalni soli. Ta wyjątkowa przeprawa odbyła się 250 metrów pod ziemią. Była to wyprawa przez najpiękniejsze komory o charakterystycznym kształcie i budowie geologicznej. Widzieliśmy również narzędzia górnicze, którymi posługiwano się przed wiekami. Dzięki podziemnej ekspozycji multimedialnej zwiedzanie miało charakter podróży w czasie. W opowiadaniu o historii przewodnikowi pomagali polscy królowie, żupnicy genueńscy a nawet duch Cystersa – mnicha, z którego zakonem wiąże się początek kopalni w Bochni. Całość sprawiało wrażenie, jakby normalne życie kopalni toczyło się tuż obok nas, zwiedzających. Odwiedziliśmy także kaplicę Św. Kingi. Mieliśmy też okazję zobaczyć na żywo wielu górników, dzięki którym mogliśmy dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy na temat pracy w kopalni i niebezpieczeństw, jakie z niej wynikają. Najbardziej jednak podobała się uczniom przejażdżka kolejką szynową po kopalni oraz zjazd szybem górniczym.
Po zakończonym zwiedzaniu mogliśmy poszaleć na zjeżdżalni, która również była ogromną atrakcją. Na nudę nie było czasu. Wieczorem mieliśmy do dyspozycji całą salę sportową, gdzie wszyscy mogli się wyszaleć. Najlepiej jednak bawiliśmy się na dyskotece, podczas której zawarte zostały nowe znajomości. Zostaliśmy więc zapamiętani przez przewodników jako „imprezowicze”.
Jednak o godzinie 24.00 grzecznie wszyscy byli w swoich łóżeczkach. Ale o spaniu nie było mowy! Mieliśmy- swoją drogą -w głowie parę pomysłów na nocne psoty, ale niestety nasze panie czuwały cały czas i nie zmrużyły oka, za co też je bardzo przepraszamy.
Rano, następnego dnia, niedospani, mało wypoczęci, wyjechaliśmy szybem na powierzchnię, gdzie pożegnaliśmy się z naszymi przewodnikami i wsiedliśmy do busa, by wyruszyć w powrotną drogę do domu. Wracając, nadrabialiśmy nocne zaległości. Mimo zmęczenia myśleliśmy już o kolejnej wyprawie.
Justyna Stankowska